środa, 22 grudnia 2010

Kioto - turystycznie

Z okazji zbliżających się świąt zafundowałem sobie prezent w postaci całodniowej wycieczki po Kioto. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że Kioto to dawna stolica Japonii, skarbnica historii i tradycji - ot taki nasz Kraków z mnóstwem zabytków.









niedziela, 19 grudnia 2010

Arashiyama

Arashiyama mieści się na zachód od Kioto. Słynie głównie z parku z biegającymi na wolności małpami, świątyni Tenryū-ji, mostu Togetsukyō i bambusowego lasu. Miejsce piękne zwłaszcza jesienią kiedy to okoliczne góry z zielonych zamieniają się złoto-czerwone.

Nie miałem wcześniej czasu żeby się tam wybrać i zrobiłem to dopiero teraz - ostatniego dnia iluminacji, kiedy to okoliczne świątynie i ogrody są podświetlone. Podobnie jak w Kobe - ogromna rzesza ludzi, nie pozwala aby zatrzymać się na dłużej i popodziwiać widoki, czy choćby zrobić ciut lepsze zdjęcie.










środa, 15 grudnia 2010

Kobe Luminarie 2010

Kobe Luminarie odbywa się co roku. Po raz pierwszy miało miejsce w 1995 roku i miało podnieść na duchu mieszkańców miasta po wielkim trzęsieniu ziemi. Całość naprawdę jest piękna i robi wrażenie, szkoda tylko, że wszystko trwa tak krótko - zaledwie trzy tygodnie.

Miałem szczęście załapać się na ostatni dzień. Ludzi od przesady i jeszcze więcej. Porządkowi nawołujący przez megafony, aby robiący zdjęcia uważali na ludzi idących za nimi i nie blokowali ruchu. A na dodatek deszcz z nieba.






wtorek, 14 grudnia 2010

Deszczowe Kobe

Wybrałem się do Kobe. Plan zwiedzania miałem ambitny jak zawsze, ale pogoda nie pozwoliła na jego realizację. Zamiast chodzić po ulicach miasta, większość czasu przyszło mi spędzić w kawiarniach i centrach handlowych.

Co udało mi się zauważyć, Kobe wydaje się być czyściejsze, spokojniejsze, bardziej zadbane i ładniejsze niż Osaka. Czy to za sprawą deszczu, nowej architektury, czy też po prostu nie udało mi się zobaczyć wystarczająco dużo - nie wiem. Z pewnością trzeba będzie odwiedzić to miejsce raz jeszcze, gdy będzie lepsza aura.




czwartek, 9 grudnia 2010

ズブロッカ (Zuburokka)

Pamiętam jak Bruczkowski pisał w swojej książce o Żubrówce, która jest dostępna w japońskich sklepach monopolowych. Swego czasu oglądałem też chiński film „Suzhou River”, gdzie bohater lubił wypić napój ze źdźbłem trawy w środku. Wiedziałem więc, że ów trunek jest jako taki znany w Azji (choć w Korei go nie natknąłem się na niego). Mimo wszystko nie mogłem ukryć zdziwienia, gdy pewnego dnia do moich drzwi zapukał znajomy z Tajwanu, ściskając w ręku Żubrówkę.